1.5

Do rządzących (i tych, którzy chcą rządzić)

„Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną”. 1 Księga Mojżeszowa 1,28

Biblijne polecenie zapisane w dziejach stworzenia świata i człowieka jest prawdopodobnie wszystkim dobrze znane. Dzięki temu świat został zaludniony do obecnych 7 miliardów. Patrząc na statystyki, świat będzie zaludniał się nadal. Może jest jakaś nieprzekraczalna granica, która nie zostanie pokonana? Demografia pokazuje, że co 10 lat będzie nas o 1 miliard więcej. W jednych rejonach świata zaludnienie rośnie dynamicznie, w innych spada. Globalnie rzecz ujmując, może nastać kiedyś dzień, gdy na ziemi będzie ciasno.

Słowa z Księgi Rodzaju stanowią polecenie, ale czy są pewnego rodzaju przymusem?

Posiadanie dzieci dla jednych jest radością życia, dla innych powszechnym obowiązkiem, by nie uchodzić za bezdzietnych dziwaków. Inni dzieci nie chcą mieć i mówią o tym otwarcie i odważnie. Jeszcze dla innych jest to coś, czego nie mogą osiągnąć. Cel ten jest tym, co w sposób niewyobrażalny pochłania ich życie.

W Polsce istnieje około 1,5 miliona par, dla których posiadanie potomstwa stało się rzeczą niemożliwą. Leczenie jest nieskuteczne, a przyczyna niepłodności w sposób jednoznaczny pozbawia ich potomstwa.

Jedni decydują się na adopcję, inni walczą innymi metodami, czasami wchodzą w strefę bezprawia. Korzystają z surogatek czy kupują dzieci. Zdesperowani szukają pomocy w in vitro.

In vitro, czyli sztuczne wspomaganie rozrodu polegające na wprowadzeniu do jamy macicy laboratoryjnie zapłodnionej komórki jajowej. Metoda ta, znana od 1978 roku, stale udoskonalana, nie jest leczeniem bezpłodności, jak mniemają niektórzy, tylko wspomaganiem rozrodu.

W Polsce metoda ta również z powodzeniem jest stosowana i pierwsze dziecko „z probówki” ma obecnie 28 lat. Z punktu widzenia medycyny zapłodnienie in vitro, czyli poza ciałem kobiety, jest obecnie uznaną procedurą. Po laboratoryjnym zapłodnieniu komórka jajowa, a raczej już zarodek wprowadzany jest do macicy, gdzie po zagnieżdżeniu rozwija się prawidłowa ciąża zakończona porodem.

Etycznie i moralnie metoda ta jednak nie jest pozbawiona kontrowersji. Te kontrowersje są podżegane i wykorzystywane, szkoda, że w czasie różnych kampanii wyborczych, czyli czasu obietnic zazwyczaj bez pokrycia. I tym razem politycy przypomnieli sobie, że w końcu należy prawnie usankcjonować problem in vitro, i tylko szkoda, że w roku wyborczym. Oponenci są przeciwni, a Episkopat chce ekskomunikować lekarzy wykonujących te zabiegi. Co zatem proponuje projekt rządowy, a raczej ministerialny? W myśl tego projektu z procedury in vitro będą mogły korzystać osoby w związkach małżeńskich oraz pary we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem. Projekt zabrania tworzenia zarodków w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie. Ogranicza też możliwość tworzenia zarodków nadliczbowych – zapłodnionych będzie mogło być nie więcej niż sześć komórek jajowych. Więcej zarodków będzie można tworzyć, gdy kobieta ukończy 35 lat. Zarodek będzie można przekazać na rzecz anonimowej biorczyni. Projekt ustawy zakazuje niszczenia zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju (grozić ma za to kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5). Proponowane przepisy zakazują preimplantacyjnej diagnostyki genetycznej w celu wyboru cech fenotypowych, w tym płci dziecka. Wyjątkiem mają być sytuacje, gdy wybór taki pozwala uniknąć ciężkiej, nieuleczalnej choroby dziedzicznej. Ministerialny projekt zakłada także, że zakazane będzie niszczenie zarodków, ale tylko tych, które są „zdolne do prawidłowego rozwoju”. Po przeprowadzeniu badań ma o tym decydować lekarz-embriolog.

Projekt zakłada, że dawcą nasienia będzie mógł zostać mężczyzna pełnoletni, ale już od 13-latka będzie można pobrać plemniki, gdy będzie istniało ryzyko, że w przyszłości nie będzie mógł mieć dzieci.

Ograniczenie liczby urodzonych dzieci pochodzących od jednego dawcy ustalono na maksymalnie 10.

Co na to opozycja?

Przede wszystkim utrzymuje, że in vitro nie jest żadnym sposobem „leczenia bezpłodności”. To kłamliwe stwierdzenie powtarzane jest w wielu miejscach, a kliniki in vitro nazywają się „klinikami leczenia bezpłodności”, co jest wg nich oczywistą bzdurą. In vitro to bardzo kosztowna (jeden cykl to koszt kilkudziesięciu tysięcy złotych) metoda „wyprodukowania” dziecka w sposób nienaturalny. Z leczeniem nie ma to nic wspólnego, bo po przejściu procedury (wiele cykli kończy się porażką) para wcale nie staje się płodna. Gdyby jeszcze było tak, że poza tą metodą bezpłodne pary nie miałyby żadnego sposobu na cieszenie się dzieckiem, można by się zastanawiać nad refundowaniem tej procedury z publicznej kasy, ale tak nie jest. Choćby dlatego, że w Polsce mnóstwo dzieci czeka na adopcję. I o ile in vitro kosztuje podatników masę pieniędzy, to adopcja wręcz przeciwnie – zdejmuje z podatników ciężar utrzymywania sierot. Podają również, że są pary, które chcą jednak mieć dziecko niepochodzące z adopcji, a z dostępnych metod wybierają właśnie in vitro. W porządku, ale bez dofinansowywania ze środków publicznych.

Środowiska związane z Kościołem katolickim opowiadają się za bardziej radykalnym rozwiązaniem. Nie dość, że są całkowicie przeciwne in vitro, to chcą karać lekarzy wykonujących tę procedurę, a pacjentki ekskomunikować.

Szkoda, że temat tak drażliwy i delikatny z punktu widzenia moralnego i etycznego poruszany jest, a wręcz wykorzystywany, w czasie kampanii wyborczych. A jest to czas nasycony ogromem obietnic, zazwyczaj bez pokrycia. Czy ludzkie życie jest warte tego, aby szargać nim bezdusznie celem bezpardonowego zdobycia władzy? Zapewne takie postępowanie nie jest godne i właściwe.

Muszę przyznać, że in vitro dla mnie też nie ma jednego oblicza. Z jednej strony daje możliwość posiadania własnego dziecka, powtarzam własnego i nikt nie ma prawa do wydawania osądu w tej sprawie, zwłaszcza ci którzy posiadają własne dzieci. Każdy ma prawo do szczęścia z posiadania potomstwa.

Druga strona medalu to oczywiście problem zarodków, a dokładnie ich ilości w trakcie wykonywania procedury, ew. zamrażania, przekazywania innym parom do adopcji, nielegalny handel zarodkami czy wręcz odkładania na półkę. Bo to oczywiste, że część zarodków nigdy nie zostanie wykorzystana – czyli ludzkie życie, a dokładnie człowiek w hibernacji bez prawa do życia. I kto ma o tym decydować? Człowiek zabrania drugiemu prawa do życia.

Kolejną kontrowersją dla mnie jest problem dawstwa nasienia. Czy etycznie jest dopuszczalnym posiadanie potomstwa bez związku małżeńskiego, czy należy to traktować jako zdradę małżeńską – jest to przecież dziecko „na boku” i może być ich 10 wg rządowego projektu. Czy dziecko takie ma prawo poznać swojego biologicznego ojca? A przecież ojciec pozbawiony jest wszelkich praw i obowiązków wobec niego. Zaznaczyć należy, że nasienie pobierane jest drogą masturbacji, która w środowiskach chrześcijańskich nie jest pochwalana. In vitro tylko dla małżeństw, czy też dla par i związków nieformalnych, a może dla par homoseksualnych?

Dopuszczalne będzie niszczenie zarodków, które nie są zdolne do prawidłowego rozwoju. Ale kto będzie w stanie dokładnie to stwierdzić w fazie zarodkowej? Czy nie doprowadzi to do ludzkiej selekcji? Pamiętamy czasy tworzenia rasy nadludzi. Dzisiejsza medycyna jest w stanie stworzyć człowieka na „zamówienie”. O takim eksperymencie informowały ostatnio chińskie media.

Jak widać zwolennicy i przeciwnicy mają swoje racje. Ale racje te nie mogą być wykrzykiwane w czasie kampanii wyborczych, tylko merytorycznie rozwiązywane w licznych środowiskach naukowych. Nie tylko medycznych, ale i etycznych, prawniczych czy religijnych.

Kościół luterański w Polsce wydał oświadczenie odnośnie in vitro w roku 2009  i rozumiem, że do dnia dzisiejszego oświadczenie to jest aktualne. Trzeba więc na nowo zmierzyć się z tym problemem, mając na uwadze postęp medycyny, zmiany prawne oraz  powszechną,  postępującą i niebezpieczną liberalizację poglądów.

1 lipca 2013 r. rząd uruchomił trzyletni program refundacji in vitro. Skorzystało z niego ok. 10,5 tysiąca par; urodziło się dzięki niemu ok. 1 200 dzieci.

lek. med. Adrian Kotas

Czytaj także

zobacz listę wszystkich artykułów

Nasi partnerzy