Proch i duch
Pierwsze dni listopada to dni refleksji, zadumy. Wspominamy tych, którzy odeszli, zastanawiamy się nad przemijaniem, nad kruchością życia.
Podobne refleksje snuje biblijny mędrzec-kaznodzieja, Kohelet.
W końcowych słowach jego księgi znajdujemy poruszający, poetycki obraz śmierci:
„Zanim zerwie się srebrny sznur i stłucze złota czara, i rozbije się dzban nad zdrojem, gdy kołowrót wpadnie w studnię…”
„Srebrny sznur” – to układ nerwowy, „złota czara” to czaszka, chroniąca mózg, „dzban”, to płuca, a „kołowrót” to serce, pompujące krew. „Gdy kołowrót wpadnie w studnię” – czyli gdy serce przestanie pracować, gdy „dzban się rozbije”, gdy „stłucze się czara złota” – czyli gdy uszkodzone zostaną płuca i głowa, gdy zerwany zostanie „srebrny sznur”, czyli gdy przestanie funkcjonować układ nerwowy, człowiek umiera – nie jest w stanie żyć, gdy nie funkcjonują wymienione organy: serce, płuca, mózg.
„I wróci się proch do ziemi, tak jak nim był, a duch powróci do Boga, który go dał”.
Kohelet podkreśla, że śmierć dotyczy tylko ciała, i że to ono obraca się w proch i wraca do ziemi. Natomiast duch człowieka powraca do Boga, który go dał. Nowy Testament upewnia nas, że nasze ciało jest jedynie namiotem, tymczasowym mieszkaniem, zewnętrzną powłoką dla naszego ducha. Z chwilą cielesnej śmierci duch ludzki wędruje do Boga. Jego wieczna przyszłość zależy od decyzji podjętych wcześniej, w czasie ziemskiego życia. Jeśli człowiek przyjął wiarą Jezusa Chrystusa, jako swego Zbawiciela i Pana, przebywać będzie na wieki u boku żywego Boga, Stwórcy i Zbawiciela.