Dziś już wiem, że patrzeć nie znaczy widzieć.
Od pięciu minut wpatrywałem się tępo w regał z książkami i nic. Wiedziałem, czego szukam, więcej, wiedziałem, że ten konkretny tytuł tam jest, ale go nie dostrzegałem. Normalnie jestem ślepy. Ta z pozoru niewinna myśl uruchomiła w mojej wyobraźni lawinę wspomnień i refleksji.
Pierwszego czerwca mieliśmy w naszej szkole* Dzień Integracji z Osobami Niepełnosprawnymi. To dobry pomysł. Większość z nas na co dzień nie ma kontaktu z osobami niesprawnymi. Nawet nie zastanawia się, jak uciążliwe jest ich życie, czy z jakimi ograniczeniami się wiąże. Nie mamy też pojęcia, jak traktować takie osoby. Czy nasze zainteresowanie nimi zostanie właściwie zinterpretowane? Przyznaję, sam nie wiem, jak się zachować, gdy mijam na ulicy taką osobę. Jest w tym jakiś element strachu i niepewności. Czy moje zainteresowanie nie zostanie odebrane jako wścibskość, czy może litość? Na wszelki wypadek nie patrzę. Ale to „nie patrzę” można odnieść do całej populacji. Dużych i małych. Wszystko jedno. Ignorancja weszła nam w krew. Zwyczajnie, nie zaprzątamy sobie głowy drugim człowiekiem, zwierzęciem czy stosem śmieci. Czy jesteśmy źli? Niektórzy z pewnością, ale znakomita większość to ślepcy. Patrzymy i nie widzimy.
W tym kontekście ogromne wrażenie robią na mnie ludzie niewidomi. To niesamowite, jak swoje słabości potrafią przekuć w siłę. Z jaką determinacją zastępują zmysł wzroku zmysłem dotyku. Przyglądam się takiemu człowiekowi i niezwykle imponuje mi wrażliwość, z jaką „patrzą” na świat. To fascynujące, jak znakomicie potrafią się odnaleźć w tym zmaterializowanym świecie, pełnym kolorów i błyskotek. Nie mam wątpliwości, że ci ludzie, w gruncie rzeczy, widzą więcej.
Stojąc tępo przed regałem z książkami, tego bym sobie życzył. Widzieć więcej. Bo dziś już wiem, że „patrzeć” nie znaczy „widzieć”. A żeby być uważnym, dobrym człowiekiem, niekoniecznie trzeba mieć sprawny wzrok.
* Gimnazjum Towarzystwa Szkolnego im. M. Reja w Bielsku-Białej