Napędzają go przygody. Tworzy i wykorzystuje okazje.
Talent organizatorski podpowiada mu, jak wycisnąć, ile się da z każdego miejsca, w którym jest. Uwielbia palmy, leżenie na hamaku, morsowanie, wygrzewanie się na słońcu i gawędzenie z ludźmi: „Zagaduję często ludzi smutnych. Rozmawiam z nimi o rzeczach zwyczajnych. Nieraz prowadzi to do modlitwy i głębszej rozmowy. Bardzo to lubię, bo nie trzeba do tego żadnych planów, literatury. To się dzieje spontanicznie”.
Bez Boga jego życie byłoby puste. Ostatnio odwiedził Indie. Co go szokuje w tym kraju? O Indiach opowiada Łukasz Tułak.
W Objawieniu św. Jana (4,7) czytamy, że strażnikami Bożego tronu są: anioł (człowiek), lew, młody byk i orzeł[1]. Gdybyś to Ty miał strzec tego tronu, którym ze strażników chciałbyś być?
Aniołem.
Tak się składa, że ten symbol przypisano św. Mateuszowi. Św. Łukasza symbolizuje młody byk. Jak wiemy, woły były zabijane na ofiarę. Podobnie Pan Jezus ofiarował swoje życie. Nie mam zamiaru porównywać, ale z tego, co mi wiadomo, Ty także robisz niemałe rzeczy dla innych. Mógłbyś o tym opowiedzieć?
Trochę mnie zaskoczyłaś, mówiąc, że robię niemałe rzeczy dla innych, bo aż tak dobrze nie jest. Z punktu widzenia ludzi, którzy robią dużo więcej, wypadam blado. Robię niewiele, aczkolwiek myślę o ludziach i cieszy mnie spotykanie ich.
Zapewne jedną z tych „małych” rzeczy był Twój ostatni wyjazd na inny kontynent.
Dwukrotnie byłem w Indiach w stanie Meghalaya wraz z grupą ludzi, by budować sierociniec i szkołę. Pomysłodawcą tego przedsięwzięcia jest Bill Dull, który poświęcił swoje życie, by pomagać indyjskim sierotom. Potrzeby są tam ogromne, a państwo nie za bardzo dba o tych ludzi.
Co Cię zmotywowało, żeby tam polecieć?
Nie chcę powiedzieć, że wybrałem się tam tylko po to, by budować. To było połączenie wycieczki z czymś pożytecznym.
W jaki sposób był zorganizowany Wasz pobyt?
Na początku kilkudniowy pobyt w Kalkucie. Tam dobrze funkcjonuje już wcześniej założony sierociniec. To przekonuje, że warto się angażować. Następnie wyjazd do Meghalaya – północno-wschodnich Indii. Po zakończeniu budowy można było pojechać na wycieczkę, np. do Tajlandii, by odpocząć po pracy.
Odwiedziłeś zgromadzenie sióstr Misjonarek Miłości założone przez Matkę Teresę z Kalkuty?
Tak, byłem tam dwukrotnie. Jest to bardzo skromny i czysty budynek piętrowy z podwórkiem. Pokoik Matki Teresy jest malutki z siermiężnymi meblami. Moim zdaniem zrobiła tam kawał dobrej roboty. Znam osobiście Modomitę, córkę mężczyzny, który w tym sierocińcu się wychowywał. Gdy zaczął czytać Biblię, nie wszystko mu się zgadzało w katolicyzmie. Matka Teresa go nie zatrzymywała. Radziła mu, by szedł tam, gdzie czuje, że jest prawda. Niestety zginął w wypadku samochodowym. Jego córka trafiła do sierocińca założonego przez Billa Dulla.
Wspomniałeś, że budujecie także szkołę. Czego w niej uczą?
Nauczyciele są wolontariuszami i często przyjeżdżają na jakiś czas, np. na rok. Dzieci uczą się podstawowych przedmiotów: matematyki, fizyki, języka angielskiego. Jeśli chodzi o przedmioty zawodowe, to mężczyźni głównie uczą się podstaw elektryki, spawania, krawiectwa i fryzjerstwa. Zaś kobiety – położnictwa, pielęgniarstwa i również krawiectwa i fryzjerstwa.
W jaki sposób indyjskie dzieci reagują na białych ludzi?
Są przyzwyczajone, nauczyciele pochodzą głównie z Ameryki. W Indiach biały człowiek jest przeważnie odbierany jako ładniejszy i mądrzejszy. Szanują nas. Bardzo lubią, gdy się ich fotografuje czy wspólnie z nimi robi zdjęcia.
Zastanawiam się, czy taka podstawowa edukacja wystarcza.
Najtrudniejsza jest sytuacja, kiedy młodzi ludzie kończą szkołę. Żyjąc w sierocińcu, są nieco wyizolowani. Chaos w Indiach jest przeogromny, ulice zatłoczone, trudno o pracę. Dlatego życie codzienne, np. w zatłoczonej Kalkucie, jest dla nich prawdziwym wyzwaniem.
To mało zachęcająca perspektywa…
Zgadza się. W Europie posiadanie podstawowych umiejętności daje jakieś możliwości. Jeden z chłopaków, którego poznaliśmy, przeszedł całą edukację i opowiedział nam o swoim braku poczucia sensu w życiu. W tej chwili pomaga na budowie. Widziałem strach w jego oczach. Co dalej? Może zostać na miejscu tylko dlatego, bo trwa budowa. Takich chłopaków są dziesiątki. Każdy z nich pewnie chciałby być administratorem, pomocnikiem, ale to nie jest możliwe.
Te dzieciaki dorastają w biednej wiosce chrześcijańskiej. W jaki sposób rozumieją to, że „Bóg błogosławi”?
Z moich obserwacji wnioskuję, że ludzie ci potrafią cieszyć się małymi rzeczami. Więcej się uśmiechają. Być może wynika to z tego, że w hinduizmie, jeśli urodziłeś się w danej kaście, to cokolwiek będziesz robić, nie masz możliwości znaleźć się w wyższej. W związku z tym to, gdzie się jest, musi wystarczyć. Poza tym rodziny mieszkają w małych, bambusowych chatkach, o powierzchni ok. 30 m2, np. w pięć osób. Nie wyrywają się też do pracy. Obserwują i cieszą się codziennością. Mają ryż i trochę spokoju.
Oprócz ryżu Indie słyną z pikantnych potraw, ostrych przypraw, intensywnego aromatu i głębi kolorów oraz kojarzą się z roztańczonym i rozśpiewanym narodem.
Bardzo lubię indyjską kuchnię. Dużo tu warzyw, ryżu i aromatycznych przypraw. Podczas budowy nie tańczyliśmy, ale często śpiewaliśmy. Indusów bardzo interesuje muzyka. Śpiewają i grają na gitarach. Potrafią zebrać się godzinę przed nabożeństwem i cały czas śpiewać. Widać, że jest to dla nich bardzo istotne.
Co było dla ciebie największym zaskoczeniem w indyjskiej kulturze?
Dziwi wielość ludzi i pojazdów na ulicach. To jest trudne dla Europejczyka, który jest przyzwyczajony do porządku na drogach, znaków drogowych, bo tam panuje chaos. Ponadto w Europie istnieje kult pracy. Staramy się o jak największą wydajność. W Indiach praca jest tania i nikt się za bardzo nie przepracowuje. Kolejna sprawa to wygląd ulic, które są brudne i hałaśliwe. Wolno tam wyrzucać śmieci na ulicę, więc wszystko jest zaśmiecone. Jedynie w wioskach przy domach jest czysto. Sporo jest bezdomnych krów i psów. Poza tym zaskoczyło mnie chodzenie ze sobą za rękę, popularne wśród mężczyzn. Nawet policjanci tak chodzą na służbie z karabinami. To jest normalne zachowanie. W Europie trzymamy obcych na dystans, a tam normalne jest, że obcy człowiek chce cię dotknąć. Jeśli czytasz gazetę, to Indus zajrzy, co czytasz.
Jakieś charakterystyczne gesty cechują tamtejszych ludzi?
Dla mnie najciekawszym gestem było skręcenie głowy w prawo na znak zgody, „ok”, „w porządku”. Np. targujesz się z kimś i dochodzicie do wspólnej ceny i, jak kiwnie głową w prawo tzn. że się zgadza. Indusi kiwają też głową na boki, jak zabawkowy piesek z kiwającą głową. Gest ten używany jest również na znak zgody, przytaknięcia lub okazania zrozumienia.
Na targu handluje się między innymi odzieżą. Czy to prawda, że mężczyźni szyją kobietom ubrania?
Zdecydowana większość krawców to mężczyźni. Więc raczej tak.
A jak wyglądają relacje damsko-męskie?
Młodzi mężczyźni generalnie nie myślą o małżeństwie. Zauważyłem, że nastolatki przede wszystkim marzą o motocyklu i pracy. Większość mężczyzn spotyka się w swoim gronie, a kobiety – w swoim. Istnieje zdecydowany podział między kobietami i mężczyznami, co związane jest głównie z podziałem obowiązków.
Życie rodzinne, zakochanie. Jak to wygląda w Indiach? Mamy w głowach obraz z filmów Bollywood, że ludzi łączy silna i romantyczna miłość, a rodzina jest ważniejsza niż kariera zawodowa…
Kariera zawodowa raczej nie jest tam najważniejsza. Miłość między kobietą i mężczyzną nie jest aż tak bardzo istotna. Pary raczej nie chodzą na randki, nie trzymają się za rękę. Zwykle bywa, że jeśli ktoś się komuś spodoba, to dogadują się między sobą rodzice.
Jakie jest Twoje najpiękniejsze wspomnienie z Indii?
Lubię poczucie wolności tych ludzi. W Indiach wolno nawet jeździć na dachu samochodu.
Podobno Indie zmieniają. Zmieniły Cię?
Pierwszy wyjazd był dla mnie szokujący i miał duży wpływ na moje życie. Zrozumiałem, że można być szczęśliwym w biedzie. Można nie „zasuwać” całe dnie, ale mieć czas dla bliskich, przyjaciół, dla siebie.
Dziękuję za rozmowę. Mam nadzieję, że nie tylko mnie, ale również czytelników przeniosłeś w wyobraźni do zatłoczonych, ale kolorowych Indii.
Poznawanie innych kultur wyrabia smak, gust, podejście do życia, kształtuje osobowość i wpływa na relacje międzyludzkie. Wgląd w dziedzictwo kulturowe drugiego człowieka pomaga też w dobieraniu słów i środków, by do niego dotrzeć nie tylko z dobrą nowiną o zbawieniu. Pokazuje także genialność Boga, który oferuje pełnię życia każdemu.
[1] Człowiek Anioł symbolizuje św. Mateusza; byk – św. Łukasza, lew – św. Marka; orzeł – św. Jana. J. Seibert, Leksykon sztuki chrześcijańskiej, kwiecień 2007.