1.5

Rozmowy o śmierci

Na wiejskiej drodze, gdzie z trudem mijają się powoli dwa samochody, wdaję się w klimatycznie zupełnie inną rozmowę.

Na wiejskiej drodze, gdzie z trudem mijają się powoli dwa samochody, wdaję się w klimatycznie zupełnie inną rozmowę.

Rozmowy o śmierci w zlaicyzowanym społeczeństwie są passe, niemodne. Poszukiwania zaś radości życia mają sens. Bo to ucieczka od coraz bardziej ujawniającej się w młodych ludziach depresji, która jest przyczyną wielu chorób. A nawet samobójstw. O tym się nie mówi, bo to jest tabu. I negatywnie wpływa na każdego z nas, na naszą psychikę.

Radość daje siłę.

Vanitas vanitatum?

Memento mori?

Jak chcesz, to pokaż mi twoją marność ponadnormatywną. Jak umiesz, udowodnij, czy pamiętasz o przemijaniu.

Eschatologia? Chłopie, daj spokój! Żyje się tu i teraz. Wszystko jest pro live. Wszystko, rozumiesz!?

Na wiejskiej drodze, gdzie z trudem mijają się powoli dwa samochody, wdaję się w klimatycznie zupełnie inną rozmowę. Idącego dzielnie od strony cmentarza mężczyznę znam od dawna. Jak to się mówi dzisiaj, od minionego millenium się znamy. Starszy o całe pokolenie.  Ot, taki miejscowy Frasobliwy. Bo prędzej dałby się ukrzyżować, aniżeli by komu krzywdę zrobił. Z nieodłącznym grymasem uśmiechu na twarzy. Taki cichy i pokornego serca, pełen bezinteresownych, dobrych uczynków. Uchylam szybę, aby mnie rozpoznał i usłyszał. Aby zaoszczędzić mu zdziwień czy stresów. Aby zdążył to moje pojawienie się zaakceptować.

Witam, witam. A gdzież to macie swój słynny rower?

A któż żeście są? Nie poznaję was. Od kogo jedziecie?

Przynosiliście nam z parafii wszelakie nowiny na święta. A i gazety. Teraz mój dom jest pusty. Nawet i psa nie ma. Tak, teraz trzeba mi świeczki zapalić na grobach.

A, to moja wam możliwe że zanosiła te gazety. Ale już nie będzie.

A cóż tak? Przecież rada na jesień przychodziła. Jabłka z nami zbierała.

No, nie ma jej. Tak wracam od niej. Już jej rok nie ma.

Jak to!? Aha. Przepraszam. To teraz was rozumiem.

Mojej już nie ma trzy roki. Znaczy się, nie żyje.

Wybaczcie, ale ja stary. Tak tych wszystkich młodych nie znam.

No, ja też nie jestem już taki młody. Popatrzcie. Mam zresztą bardziej białe włosy niż wy. I gdzie nie przyjdę, sami młodzi.

Tak. Trzeba młodym miejsca ustąpić. Trzeba się z tym światem żegnać.

Ależ przestańcie! Życie to nie przepełniony autobus, co by jeden drugiemu miał ustępować placu.

Tak. Starość nie radość.

Gadacie jak mój od dawna nieżyjący tata. On też żartował, że się już dość nażył.

To nie jest żart. Wszystko jest marność.

Ale radować się też mamy. Dzieci przecież macie. To ma was kto pocieszyć. A wnuki by za dziadkiem płakały. Jak się ma wnuki, to się nie jest sierotą. Przecież wiecie.

Synek nie ma czasu. On ma warsztat w drugiej dziedzinie. A w domu też robi.

No mój synek też nie ma dla mnie czasu. Takie to nasze sprawy są. Że każdy jest sam.

Moja chorowała. Gadali, że sobie sama choroby wymyśla. Musiała zemrzeć, co by jej dali wiarę, że była chora.

A moja mi powiedziała przed śmiercią, że możemy się śmiać. Bo dlaczegóż by nie!? Że rozpaczać, to jest wielki grzech. Tak mi jest jakoś lżej. Umiem się jeszcze śmiać. Robię to jakby dla niej, dla mojej.

Tak, miejmy nadzieję, że sobie z naszymi zaś będziemy gadać. Bo tu już żadnego nie znam. Wszyscy sobie już poodchodzili na tamten świat.

Moja gada do mnie w snach. I poucza mnie, abym patrzył, z czego żyję. I nadal czuje się moją.

Ja już tu żadnych kamratów nie mam. Pamiętam co było za wojny. A teraz nic nie pamiętam.

Jakbyście chcieli, to chętnie z wami na rowerową eskapadę się wybiorę. Trzeba nam ruchu i witamin.

Tak, to jest prawda. Moja chorowała za siebie i za mnie. Mnie już wiele nie potrzeba. Wszystko mam. Ale co z tego, że mam, jak się z tym już dzielić z moją nie dam rady?

Będzie znów koncert. Przyjdziecie? Nie trzeba biletów.

Tak, wiem. Przyjdę się popatrzeć. Lubię być na próbach generalnych.

Trzeba wyjść z domu między ludzi. Na koncert, nie tylko na próbę.

Z naprzeciwka nadjeżdżał właśnie samochód z bagażem swoich problemów, historii, sekretów. My, dwaj staruszkowie, jakby nie było, musieliśmy ustąpić miejsca. Tego miejsca, o którym jeszcze przed chwilą w dyskusji walczyłem dla siebie.

Pustelnia na Kamieńcu

Stanisław Malinowski

Czytaj także

zobacz listę wszystkich artykułów

Nasi partnerzy