Czułam się jak małpa na linie, kołysałam się z jednej strony na drugą.
Ile masz lat?
18.
Twoje pierwsze wspomnienie?
Mam niespełna dwa latka. Leżę w łóżeczku i wyciągam rączki. Patrzę w górę. Tam jest babcia i dziadzio. Patrzą na mnie. Dzieciństwo miałam prawie idylliczne. Mama, tato i ja, ukochana jedynaczka. Właściwie niczego mi nie brakowało. Jeśli tylko coś chciałam, rodzice byli mi to w stanie kupić. Wycieczki, wyjazdy, zajęcia sportowe, pianino, obozy, to było moje normalne życie. Mieliśmy duży dom, dwa samochody i żyliśmy bardzo dostatnio. Chodziliśmy do kościoła. Śpiewałam w chórku, uczestniczyłam w Tygodniach Dobrej Nowiny. Zawsze pomagaliśmy przy uroczystościach w kościele. Wszyscy nas znali. Rodzice nigdy się nie kłócili, w naszym domu nie było większych problemów. Nagle wszystko się zaczęło zmieniać. Rodzice bardzo szybko przeprowadzili separację. Nie pamiętam, żeby cokolwiek na to wskazywało…
Opowiedz coś więcej….
Tata zaczął spać w pokoju gościnnym. Często nie przychodził do domu na kolację. Ludzie z Kościoła zaczęli stawać po stronie mamy. Rodzice jakoś starali się mi to logicznie tłumaczyć. Podawali powody, ale dla mnie nie były one wystarczająco ważne. Starałam się być silna, słuchałam wszystkich, ale nie reagowałam. Dużo później wszystkie emocje się ze mnie wylewały. Mama chciała, żebym wszystko okazywała od razu. Chyba miała nadzieję, że jeśli się rozpadnę, to tata nie odejdzie.
Czy mogłaś z kimś o tym porozmawiać?
Miałam 11 lat. Nie mogłam rozmawiać na ten temat z koleżankami, żadna z nich nie miała podobnych przeżyć. Chodziłam do terapeutki, ale ona tylko słuchała (chyba taka była jej rola), i jakoś mi to nie pomagało. Chciałam, żeby ktoś mi wytłumaczył, co się dzieje, co się stanie. Wizyty miałam wyznaczone na czwartki po szkole, wtedy gdy chciałam się bawić z koleżankami, więc to mi się nie podobało. A kiedy miałam kryzys w piątek rano, terapeutki nie było obok… Do tego ludzie z Kościoła opowiadali mi okropne historie o moich rodzicach, chyba chcieli, żebym wzięła czyjąś stronę. Prosili mnie przy tym, abym nikomu o tym nie mówiła. To było straszne!
A inni dorośli?
Czasami jakieś wspomnienia do mnie nagle wracają i pojawia się we mnie ogromna złość. Różne osoby prosto w twarz rzucały mojemu tacie oszczerstwa, przy mnie komentowały całą sytuację. Ale wielu ludzi też modliło się o mnie. Znajoma mojej babci uszyła specjalnie dla mnie koc z zielono-białych kwadratów (to są moje ulubione kolory!). Ona w ogóle mnie nie znała i okazała mi taką dobroć. Spałam pod tym kocem przez długi czas.
Co się zmieniło?
Po separacji rodziców moje życie było bardzo proste. Musieliśmy sprzedać dom i mieszkaliśmy u rodziny. Tata wynajmował mieszkania i często się przeprowadzał. Mieliśmy stare meble, które ktoś nam podarował, nie było kablówki, z tatą jedliśmy tylko mrożonki, bo tata nie umie gotować, a wcześniej mama wszystko przygotowywała sama. Mój tydzień był podzielony. Poniedziałki, wtorki i weekendy mieszkałam u taty, a resztę dni u mamy. Musieliśmy wymyślać, co robić, jak spędzać czas. Wszystko wydawało mi się takie nieskomplikowane.
Jak się czułaś?
Czułam się jak małpa na linie, kołysałam się z jednej strony na drugą. Odkrywałam, że prawda ma dwie strony. Nawet ludzie, którzy cię kochają, nie zawsze widzą to, co jest prawdziwe. Każdy patrzy na to, co się stało z własnego punktu widzenia. I nikt nie musi kłamać. Ja im tak bezgranicznie ufałam!
A że byłam mała, uważałam, że to niemożliwe, żeby oboje mieli rację, ktoś musiał kłamać. Szukałam dowodów na to, kto ma rację, czyja historia wydaje się bardziej prawdopodobna. Przestawałam wierzyć ludziom.
A Bóg?
Jako kilkuletnia dziewczynka poprosiłam w modlitwie, żeby Pan Jezus zamieszkał w moim sercu. Moja wiara była zupełnie dziecięca, niewinna. Jako nastolatka zrozumiałam, że Bóg chce mieć ze mną relację i zaczęłam mięć wątpliwości, czy moja decyzja się liczyła, bo podjęłam ją głównie dlatego, że bałam się piekła. Zaczęłam chodzić na spotkania młodzieżowe, gdzie podkreślano, by czytać Biblię i modlić się. Często jednak słyszałam, że m u s z ę to robić. Przerodziło się to u mnie w obsesję, że Bóg nie będzie mnie kochał, jeśli np. codziennie nie będę czytała Biblii i modliła się. Cały czas się obwiniałam. Teraz wiem, że zawsze mogę z Nim rozmawiać. Kiedy dzieje się coś nie tak w moim życiu, nie muszę od razu reagować, mogę najpierw Jemu to powiedzieć – On mi daje inną perspektywę. Nie muszę i nie potrzebuję być na huśtawce.
Czego dowiedziałaś się o sobie?
Lepiej teraz rozumiem ludzi. Wcześniej wszystko było takie bezpieczne, żyłam po kloszem. Ale ludzie tak nie żyją. Nie wszyscy wierzą tak jak ja. Teraz lepiej rozumiem, dlaczego ludzie myślą inaczej lub inaczej się zachowują. Jestem bardziej świadoma tego, jak różne są sytuacje w życiu. Łatwo wierzyć w Boga, gdy wszystko jest idealne.
Chciałabym, żeby ludzie…
Chciałabym, żeby ludzie wielu rzeczy n i e robili! Żeby nie byli stronniczy w stosunku do moich rodziców. Chciałabym wierzyć, że Bóg jest kochający.