Po długim dniu wypełnionym wieloma zadaniami, przyjęciem różnych ról, tak bardzo byciem na zewnątrz, siadam blisko siebie.
To wieczorny czas odkładanych kluczy, okularów, bez makijażu, ról i masek; uwolniona od wielu konieczności przychodzę do siebie. To miłe spotkanie, wyczekiwane. Czas refleksji, rozmyślań, czas poczucia siebie.
Przeglądam się w sobie, przywołuję przeżycia, próbuję je nazwać, nadać imiona uczuciom. Nie wstydzę się ich, nie zaprzeczam im, przyglądam się, nie upiększam i nie umniejszam. Szczególnie ostatnio upodobałam sobie rozdzielać wstyd od poczucia winy. Wstyd – bo nie sprostałam czyimś oczekiwaniom, nie okazałam się grzeczna, taka idealna jak powinnam – odkładam z poczuciem wielkiej ulgi na bok i uśmiecham się do siebie. Co wydawało się problemem, okazało się tylko poczuciem obowiązku bycia grzeczną dziewczynką, wyniesionym z dzieciństwa, tak szybko zapalającą się czerwoną lampką, że moje zachowanie jest nie w porządku.
Poczucie winy, uczucie powiązane ze wstydem, w ciągu dnia chowam głębiej, mam dla niego więcej usprawiedliwień, odsuwam na bok. Teraz przywołuję je. Dla mnie jest wykroczeniem poza wyznaczone przeze mnie normy, tu zapala się światło tylko żółte, a powinno czerwone…
Po kolei przedstawiają się kolejne przeżyte emocje, sytuacje z nimi związane. Czuję, że poruszają mnie na nowo. Poznaję siebie: z czego się cieszę, co sprawia mi radość, co mnie rozdrażnia, złości, budzi tkliwość. Jakie siły mną rządzą? Czy jest to wdzięczność, nadzieja, miłość, czy może radość z poczucia bycia lepszą od innych? Czy zazdrość była motywacją do mojego rozwoju, czy do zawiści i rodzącej się nienawiści?
Jaka jestem, a nie jaką chcę się pokazać. Bez osądzania siebie, bez rozgrzeszania przez samą siebie, w szczerości w spotkaniu z sobą jest mi dobrze. Doświadczam pełni tej chwili, kiedy przeszłość łączy się z teraźniejszością poprzez świecące gwiazdy, których dzisiaj być może już nie ma, poprzez wspomnienia, uczucia, tak mocne teraz, a które przywołuję z czasu przeszłego.
Porządkuję, przeżywam, nazywam, odkładam, powierzam. To część modlitwy. Czekam na spokojny sen.